frendsy

Dziś niestety (albo i stety), nie było czasu na xxx. Wieczór upłynął pod znakiem żłobkowo-imprezowym. Udało nam się w końcu znaleźć wieczór, aby spotkać się z paczką starych (bynajmniej nie rocznikowo ;) znajomych. Przyznam, że ostatni miesiąc poświęciłam głównie swojej rodzinie, która przyleciała zza wielkiej wody. No ale jeśli pojawiają się raz na kilka lat  i tym razem przyjechali wszyscy w jednym czasie - to myślę, że jest to zrozumiałe. No ale dziś, są już w drodze do "niemca", skąd odlecą w siną dal.
Nie lubię pożegnań. Szczególnie od czasu, kiedy urodziłam dziecko. Po porodzie częściej (jak ja to nazywam) przeciekam ... zawory oczno-łzowe, nie trzymają tak dobrze jak kiedyś. Bo poza tym, wszystko ma się w jak najlepszym porządku ;)
Moje chłopaky śpią. Mężu wypoczywa, bo jutro niestety wypada sobota pracująca. Natomiast "kopia tatusia", wymęczyła się zabawą z resztą naszych frendsowych potomków. 
Imprezy z dziećmi, to już w zasadzie nie imprezy. A za parę lat, jak wszystkie nasz pociechy będą już (że tak to brzydko ujmę) kumate - będziemy tryskać kulturą i wyrafinowanym słownictwem :) I mimo, że nasze spotkania nie są już tak upojne i beztroskie jak kiedyś, to nie żałuję, że jest jak jest. Wiadomo, teraz jedno z nas musi mieć trzeźwe oko - do przypilnowania wszędobylskiego syna i do odwiezienia rodzinki do domu. No ale drugie, może się zrelaksować.
Jutro jedziemy z pierworodnym do babci na kawkę i oczywiście na małe zakupy pasmanteryjne. 
Być może, w czeluściach mojego stacjonarnego komputera (którego w spadku zostawiłam rodzicom), odnajdę zdjęcia moich krzyżykowych wy-haftów. Porwałam się kiedyś na poduszkę z foczką, niezbyt dużą gabarytowo orkę i urodzinową krowę. Lat temu kilka. Jak znajdę - nie omieszkam upublicznić. A teraz, oddalę się na zasłużony odpoczynek. Branoc!

ps. zapomniałam napomnieć, że jakiś czas temu, moje blogopisanie wyszło na jaw wśród naszych znajomych. I podejrzewam, że to właśnie żeńska część naszej "paczki", stanowi główną strefę Feblikowych odbiorców. Przyznam, że miło jest czasem usłyszeć, że ktoś czyta mojego bloga i na dodatek robi to z nieprzymuszonej chęci :)

Komentarze

  1. aha! to ja - Biedronka pstra13/10/12

    A nieprawda! my czytamy razem z mężem przy frytkowym śniadaniu - polecam domowe frytki, przepis z telewizji śniadaniowej, najpierw trzeba sparzyć we wrzątku, a potem do kąpieli w oleju... mniam, chrupa chrupa, mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pasikonik13/10/12

    My też czytamy całą rodziną:) Tyle, że nie przy fytkowym śniadaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieprawda że tylko dziewczyny czytają :) ja w pracy czytam z kolegami i cały zakład z niecierpliwością czeka na kolejne odcinki.My faceci lubimy takie ręczne robótki:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że poczucie humoru Pana nie opuszcza, Panie elmo :)

      Usuń
  4. Czytanie feblikowego blogu to sama przyjemność :):)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty