rzutem na taśmę

Brakuje mu co prawda jeszcze ciemnej obwódki i nie zdążyłam zlikwidować kratek ... no i w ogóle muszę go jeszcze obszyć i wypchać ... ale jest! Ciastek upieczony na czas! Nie mogłam sobie pozwolić aby został mi taki nieskończony na kolejny rok. W Sylwestra zameldowałam grzecznie wykonanie zadania na SAL-wym blogu i póki co odłożyłam go na półkę.
Sylwestrowy wieczór spędziliśmy ostatecznie w domu. Choroba zwyciężyła. Mąż walczył z temperaturą, no a mały jeszcze na antybiotyku, więc nie chcieliśmy go już męczyć i wybraliśmy NOT. Sylwester z Dwójką i Polsatem na zmianę ;) Ostatnią godzinę starego roku spędziliśmy ponadto na skype ze znajomymi, z którymi pierwotnie mieliśmy się spotkać. Ogólnie przywitanie Nowego Roku uznaję za bardzo udane.
Po dwutygodniowej przerwie czas było wrócić do pracy. Gdyby nie panujące w tym czasie zawirusowanie, można by to nazwać całkiem udanym urlopem wypoczynkowym. Nie chciało mi się wstawać z rana, ale jak tak sobie pomyślałam, że za rok mogę już nie mieć takiego problemu - wstałam prawie tak radosna jak skowronek ;)
W Nowym Roku życzę wszystkim tego, co najważniejsze - zdrowia! Radości z dnia codziennego, spełnienia choć jednego i niekoniecznie skrytego marzenia, miłości, szczęścia i samych pozytywnych myśli. Niech moc będzie z Wami!

Komentarze

Popularne posty